poniedziałek, 26 maja 2014

Informacja ;)

Nie wiem co mam Wam teraz napisać? Przeprosić, że po 2 postach zniknęłam z blogowego świata? Powiedzieć, że nie dałam rady? Że nic więcej się tu  nie pojawi? Otóż PRZEPRASZAM, za brak informacji, że notki nie pojawią się przez jakiś czas i za wszystko co zrobiłam źle, ale chcę zacząć od nowa.  Chcę znów tu publikować moje wypociny. Jeśli nie będziecie chcieli czytać mojego opowiadania po takiej przerwie zrozumiem, a jeżeli będziecie mieli ochotę zacząć, ze mną od nowa DZIĘKUJĘ i mam nadzieję do zobaczenia za parę dni, bo właśnie niedługo wstawię tu 2 rozdział.
Pozdrawiam D.

wtorek, 31 grudnia 2013

#1

 Zaaklimatyzowanie w Gdańsku nie przyszło mi łatwo. Chociaż było to dużo większe miasto niż Dąbrowa było mi tu nudno. W moim rodzinnym miejscu, gdzie się nie okręciłaś widziałaś kogoś znajomego i gadałaś z nim na ulicy. Życie w Gdańsku było z goła inne niż w takiej wioseczce jak Dąbrowa. Oprócz Darii i osób z wydziału nie miałam zbytnio znajomych. Snułam się zawsze po uliczkach i nie miałam pomysłu co zrobić ze sobą po wykładach. W mojej głowie było zbyt wiele myśli. Niektóre kręciły się  wokół Kądzioły. Czemu ja się w ogóle wyprowadziłam miesiąc po ślubie z naszego mieszkania? Już wiem poszło o tryb życia. Prowadziliśmy zupełnie inny styl bycia on od rana trening, potem wieczorem imprezy, mnóstwo lasek , które się wokół niego kręciły i po ślubie zaczęły mi bardzo przeszkadzać. W dodatku ciągłe turnieje i zapomnienie o  mojej osobie sprawiło, że postanowiłam się wyprowadzić, bo robiłam za piąte koło u wozu mój stan pogarszała jeszcze dziewczyna z, którą Kądziu przespał się przed naszym ślubem, a ona zwyczajnie uprzykrzała  nam życie i nas nachodziła. On na początku się nie przejął tym, że się wyprowadziłam dopiero po tym jak wrócił z Mistrzostw Świata w Starych Jabłonkach po niepowodzeniu zaczął do mnie pisać, wydzwaniać i próbować ratować nasz związek. Tylko co tu ratować... Małżeństwo, które nigdy nie powinno się zacząć w tym wieku? Byłam z Kądziołą już 6 lat. Można by powiedzieć, że to była taka szczenięca miłość. Nie powinnam ulec mu gdy zaproponował mi ślub w tak młodym wieku. Nie napisze, że oświadczył mi się, bo leżenie w łóżku przytulając się i powiedzenie :
-Weźmy ślub w dniu twoich 18 urodzin.
Nie można nazwać na pewno oświadczynami. W dodatku głupia ja zamiast powiedzieć nie, wykluczone, nie ma mowy lub poczekajmy z tym jeszcze odpowiedziałam:
-Jasne Kądziu.
Serio. Teraz jak to wspominam to mam ochotę krzyczeć z tej głupoty. Wtedy myślałam, że trafił mi się mężczyzna marzeń, a  teraz? Sama już nie wiem co robić.  Gdy siedziałam w moim pokoju i czytałam wywiad, który niedawno udzielił Michał. Pochłonięta Internetem i słuchaniem Coldplay nie zauważyłam, że do mojego pokoju wchodzi Piotrek. Mój współlokator z góry i jakiś jego kolega. Dopiero gdy czuję, że ktoś stoi za moimi plecami zamykam szybko laptop i odwracam się:
-O Piotruś.-Powiedziałam z ulgą w głosie, że nie będę musiała się tłumaczyć Darii dlaczego czytałam wywiad z Michałem.
-No hej. Paczkę dla Ciebie mam. Widzę, że czytałaś wywiad z bratem.
-Bratem?-Zapytałam.
-No tak. Macie te same nazwiska myślałem, że jesteście rodzeństwem.
-Bo jesteśmy.-Skłamałam.
-No widzisz. Czyli przeczucie mnie nie myliło jak usłyszałem twoje nazwisko. Zresztą dobra ja tu ględzę, a wy się nie znacie.
-Grzesiek jestem-Powiedział brunet podając mi dłoń.
-Miło mi, Ola Kądzioła.-Przełknęłam głośno ślinę.
-Widzę, że masz do czynienia z siatkówką na co dzień.
-Wiesz specjalistą nie jestem jeśli chodzi o Plus Ligę w Orlen Lidze coś ogarniam, bo czasem chodziłam z Michałem na mecze, a jeśli chodzi o plażówkę to... Znam kilku siatkarzy osobiście i Michał uczył mnie grać, a poza tym to też nic wielkiego. Jak już coś to najbardziej reprezentacja, bo przecież Kądziu to mnie ciągle do Spodka ciągnął na mecze.-Uśmiechnęłam się na wspomnienie tego jak razem chodziłam z nim na mecze.
-Jak chcesz Grzesiek szybko Cię przeszkoli z Plus Ligi.
-A to lubisz siatkówkę?
-Grzesiek gra. W Treflu.-Powiedział Piotrek.
-O....Już wiem skąd Cię kojarzę. Byłeś też w kadrze Castellaniego, prawda?-Zapytałam się.
-Miałem tą przyjemność.-Uśmiechnął się.
-Widzę, że macie tematy ale ja się muszę wtrącić. Masz coś na obiad? Bo wiesz Aga do rodziców wyjechała ja tu sam taki biedny.
-Spaghetti w garnku w kuchni. Możecie sobie wziąć wszystko co tam jest.
-Ja nie chcę. Jadłem w domu.-Powiedział Grzesiek.
-Ja za to idę jeść. Wrócę niedługo, dzieciaczki.-Cmoknął w usta Piotrek i wyszedł.
-To co studiujesz??-Zapytał się chłopak.
-Pierwszy rok Technologii Biochemicznej.
-Ciekawy kierunek jak na dziewczynę.-uśmiechnął się.
-Jest  7 dziewczyn na moim kierunku więc szał. Poza tym mam niezgraną i niezorganizowaną grupę.
- A jak Ci się podoba w Gdańsku?-Zapytał się.
-Miasto bardzo fajne. Podoba mi się ale nikogo tu nie znam i dziwnie się czuję wiesz sama w obcym mieście.
-Słyszałem, że przeprowadziłaś się z przyjaciółką.
-Tak tylko wiesz. 3 domy dalej mieszka jej chłopak i częściej jej nie ma niż jest, a w dodatku jak już jest to w pakiecie z Maćkiem.-Uśmiechnęłam się.
-A ty sama?-Zapytał patrząc na ścianę do, której przylepione były zdjęcia.
-Sama.-Skłamałam.-A ty?
Nie powiem mu przecież, że mam męża ale właściwie to tylko na papierze i przed chwilą okłamałam ich, że to mój brat.
-Trafiam na nieodpowiednie kobiety w życiu-Westchnął.
-Coś o tym wiem..-Powiedziałam.
-Tak?
-Wiesz. Może w moim życiu miałam jednego mężczyznę ale zrył mi tak banie, że wyjechałam na drugi koniec Polski, żeby się z nim nie widzieć, bo boję się, że jakbym spotkała go pewnego dnia w Dąbrowie albo Katowicach to mogłabym mu wybaczyć.
-Też tak miałem z jedną kobietą. Ale to zamknięty rozdział.
-Jak u mnie.-Skłamałam ale chciałam, żeby  było tak na prawdę, a Michał miałby być już tylko błędem przeszłości
-Wiesz jakby Ci się bardzo nudziło i nie masz planów na piątek wieczór to zapraszam na mecz. Mam wolny bilet. Mogę Ci jutro podrzucić pod dom jak będę wracać z treningu, a po meczu mogę Ci pokazać jeszcze trochę miasta.

-Miło na mecz na pewno przyjdę, ale raczej wejdę na normalnym bilecie, bo nie lubię jakoś siedzieć w loży VIP. A co do zwiedzania miasta. Chętnie. Chwytam się każdej możliwej dechy, bo znam tylko drogę do Politechniki i Galerii Bałtyckiej.-Uśmiechnęłam się.
Mamy pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że nie zrobiłam żadnych błędów. Jakbyście mieli jakieś propozycję co mogę poprawić i jak zauważycie jakiś błąd to piszcie w komentarzach :)  

piątek, 27 grudnia 2013

Prolog

W życiu każdego człowieka kiedyś kończą się zabawy i beztroskość.  Do tej pory wszystko było łatwe.  Szkoła, koleżanki, wygłupy i tak do teraz. Dziś moje życie przestaje być  łatwe i bezproblemowe. Rodzice powtarzali mi, że w końcu trzeba dorosnąć.  Ten dzień nadszedł właśnie dzisiaj. Tak ja Aleksandra Kądzioła właśnie dorastam. Mając trochę ponad 18 lat. Męża, który umówmy się do ideałów nie należy, a cały  ślub był z naszej głupoty. Stanowimy już tylko małżeństwo na papierze.  Żeby wyrwać się z Dąbrowy Górniczej postanowiłam wyjechać na studia do Gdańska. Czemu trójmiasto? Kierowałam się kilkoma warunkami.  To miejsce musi być daleko od domu, w  którym Kądzioła mnie nie znajdzie, miasto gdzie łatwo się zaszyć przed światem, nie wyróżniać się z tłumu i gdzie zamieszkam razem z moją przyjaciółką Darią. Z Michałem rozstaliśmy się po miesiącu mieszkania razem. Oczywiście nasi rodzice odradzali nam ślub. Ja byłam od niego młodsza, on gwiazda plażówki. Każdy radził się nam wstrzymać ale kto by słuchał się rodziców. W dzień moich 18 urodzin wzięliśmy ślub. Moja rodzina uważała, że to głupota ale byli na ślubie, towarzyszyli  mi  i życzyli nam wszystkiego najlepszego.  Siedziałam w czarnej terenówce taty, który razem z mamą odwoził mnie na studia. Głowę miałam przyłożoną do poduszki, która znajdowała się na szybie, a w uszach słuchawki gdzie akurat słuchałam piosenki pod tytułem Kaskader . Zastanawiałam się jak moje życie zmieni się w Gdańsku. Zamieszkam z Darią, a co dalej? Nie wiem. Chyba będę się uczyć, chodzić czasem na jakieś koncerty, ewentualnie mecze Orlen Ligii bądź Plus Ligi i życie jakoś będzie się toczyć. Będę niewyróżniającą się niczym studentką. Nagle usłyszałam stłumiony głos mamy:
-Ola!
-Tak, przepraszam miałam słuchawki w uszach.-powiedziałam.
-Jak zwykle. Co jeszcze sędzia mówił na rozprawie rozwodowej?
-Wiesz jak było. Powiedziałam, że coś między mną, a Michałem się popsuło i, że ja z moim obrońcą wnoszę o rozwód na co Michał odpowiedział, że on rozwodu nie chcę i mnie nadal kocha. Potem sędzia po naradzie stwierdził, że nie widzi podstaw, by rozwiązać nasze małżeństwo i nie orzekł rozwodu.-powiedziałam.
-A separacje?
-Nie. Powiedział, że nie ma podstaw wprowadzać nasze małżeństwo w stan separacji.
-Wiadomo chociaż kiedy następna rozprawa?
-Nie. Mój obrońca powiedział, że jak będzie coś wiadomo to do mnie zadzwoni. Mamo to jest bez sensu. On mi nie da tego rozwodu. To będzie ciągnąć się latami. Ja już nie mam siły na użeranie się z nim. Jeżeli sędzia na następnej rozprawie nie orzeknie rozwodu to ja się poddaje. –westchnęłam wkładając do uszu z powrotem słuchawki.
Gdy już po 5 godzinach drogi dojechaliśmy na ulicę Dzielną. Ukazało mi się osiedle wąskich połączonych ze sobą kilkupiętrowych domów. Odszukałam numer tego w, którym miałam mieszkać z Darią i paroma innymi studentami i zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła mi właścicielka, z którą razem z moimi rodzicami się przywitałam. Pani Bożenka okazała się bardzo miłą kobietą i zaprzyjaźniła się z moją mamą niemal natychmiast. Pokazała mi najpierw piwnice w, której jest wielka łazienka i pralnia gdzie można prasować swoje rzeczy, potem pokazała mi parter na, którym to mieszka ona i zawsze w razie potrzeby służy pomocą chyba, że będzie w pracy. Potem pokazała nam piętro, które ja i Daria będziemy wynajmować. Składało się ona z bardzo przestrzennej kuchni, łazienki, w której stał wanno-prysznic.  Co mnie mile zaskoczyło, że w razie gorszego samopoczucia będę mogła wziąć swoją ulubioną długą kąpiel z bąbelkami przy świeczkach zapachowych. Na naszym piętrze były jeszcze dwa pokoje. Z racji tego, że byłam przed Darią mogłam sobie wybrać pokój, który zajmę. Przyjrzałam się dobrze dwóm z nich i zdecydowałam, że wezmę ten trochę mniejszy z balkonem. Gdy już wybrałam pokój rodzice pomogli mi się rozpakować i czekaliśmy aż Daria i jej rodzice dojadą. Jak już moja przyjaciółka dotarła i obejrzała piwnice, parter i nasze piętro położyła tylko walizki w pokoju i udaliśmy się razem z naszymi rodzicami do Ikea dwoma samochodami. Po wybraniu odpowiednich mebli, zasłon, poduszek oraz naczyń wróciliśmy do domu. Tata Darii i mój skręcali meble, a ja, Daria i nasze mamy sprzątaliśmy, układałyśmy, ozdabiałyśmy w kuchni, łazience i naszych pokojach po czym poszliśmy na zakupy uzupełnić naszą lodówkę. Po zakupach i rozłożeniu produktów do lodówki  zobaczyliśmy, że wszystkie meble zostały już skręcone. Wypiliśmy  herbatę i pojechaliśmy na zakupy do Galerii Bałtyckiej. Gdy już wróciliśmy z zakupów nasi rodzice pożegnali się z nami, a potem odjechali. Tak zostałyśmy same. Usiadłyśmy w kuchni pijąc z naszego ekspresu do kawy  gorącą czekoladę- Milkę i rozmawiałyśmy:
-Zmęczyłam się.-Westchnęła szatynka.
-Ja też.-Odpowiedziałam.
-  Zapomniałam Ci się zapytać. Jak sprawa z Michałem?
-Rozwodowa? –Zapytałam.
-Tak.
-Sędzia stwierdził, że nie ma podstaw do rozwiązania naszego małżeństwa, a ja się chyba poddam. Nie chcę latami ciągać się z nim po sądach.
-Rozumiem.
-Kiedyś sam będzie chciał tego rozwodu jak pozna jakąś laskę.-powiedziałam i upiłam łyk gorącej czekolady.
-Masz rację. Dobra zmieńmy temat, bo ten to jakiś przygnębiający. Kto mieszka na górze?
-Pani Bożenka powiedziała, że na górze mieszka jakiś student  3 roku budownictwa na Politechnice ze swoją dziewczyną też studentką. –Odpowiedziałam.
-Potem trzeba się zapoznać z lokatorami.
-Tak ale chyba jutro, bo dziś to tylko prysznic, paciorek i spać jak to mówi twoja babcia Helenka.
-Tak.-powiedziała, a ja odstawiłam kubek.
-Nie obrazisz się jak pozmywam jutro rano?

-Jasne, że nie. Leć spać.-Wstała od stołu i cmoknęła mnie w policzek Daria, a ja poszłam do łazienki. 
Mam nadzieję, że się podoba :) Czekam na opinię :)